Ostrzyca (501 m n.p.m.), największy polski wulkan

Północno- zachodnia część Sudetów usłana jest wulkanami. Niektóre z nich liczą sobie 500 mln lat, jednego szczyt zapadł się pod ziemię, kolejny znajdował się pod powierzchnią morza. Każdy z nich ma swoją historię.

Skały, które je zbudowały powstały pół miliarda lat temu, co czyni je jednymi z najstarszych gór na świecie.

Odkrywanie tajemnic Krainy Wygasłych Wulkanów rozpoczęliśmy od najwyższego stożka w Polsce, od Ostrzycy, nazywanej „śląską Fudżijamą” z uwagi na kształt przypominający japoński wulkan.

Na Ostrzycę najlepiej wdrapać się żółtym szlakiem od Proboszczowa. Parking leśny znajduje się zaledwie 1300 m od szczytu. My jednak zdecydowaliśmy się zostawić pojazd we wsi, żeby wydłużyć sobie spacer.

Minęliśmy Chatę pod Ostrzycą ze świetnie przygotowaną infrastrukturą. Niestety była zamknięta, zatem nie mogliśmy skorzystać z informacji turystycznej ani przybić pieczątki. Dzieciaki za to wyszalały się na siłowni, ja odpoczęłam na hamaku pod wiatą, po czym podreptaliśmy w kierunku naszego celu.

Już po wejściu w las spotkaliśmy pierwszą turystkę, przesympatyczną zielonogórzankę, z którą było nam dane wielokrotnie mijać się podczas drogi.

Kawałek dalej usłyszeliśmy strzały i donośny dźwięk rogu. To myśliwi urządzili sobie biwak z ogniskiem przy wielkiej drewnianej wiacie o kształcie podkowy. Tej samej, przy której znajduje się leśny parking.

Droga była lekka i przyjemna. Pogoda nam dopisała. Słońce mocno przygrzewało mimo, że to już niemal połowa listopada. Drzewa jeszcze kolorowe, a cudowny dywan z szeleszczących liści zachęcał dzieciaki do zabawy.

Na sam szczyt prowadzą schody z bazaltu, czyli z zastygłej miliony lat temu lawy. Witek naliczył ich 464. Dzieciaki były zafascynowane stąpaniem po śliskich czarnych głazach powulkanicznych.
Po drodze mijaliśmy także gołoborze bazaltowe (czyli skalne rumowisko) będące unikatem na skalę kraju.

Czy Ostrzyca to rzeczywiście wulkan? Niezupełnie. Wzniesienie jest nekiem wulkanicznym, czyli pozostałością komina wulkanu. Znaczy to tyle, że nie dochodziło tu do erupcji typowej dla wulkanów, a rzadka magma wydostawała się na powierzchnię szczelinami w skale.

Ostrzyca ma też bardzo ciekawą historię.

Bazaltowe podłoże oraz unikalny mikroklimat sprawiły, że na stokach rozwinęły się siedliska z rzadkimi i chronionymi gatunkami. Już w 1926r. ówczesne niemieckie władze utworzyły w tym miejscu rezerwat mający na celu ochronę fauny i flory. Jednak podczas II wojny światowej Ostrzyca została uznana za strategiczny punkt obronny, co spowodowało masową wycinkę drzew na szczycie w celu ustawienia stanowisk ogniowych. U podnóża góry do dziś widać pozostałości okopów. Po wojnie stacjonowały tam polskie oddziały partyzanckie dowodzone przez Czarnego Janka. Obecnie znów znajduje się tam rezerwat „Ostrzyca Proboszczowicka”.

Na szczycie po raz kolejny spotkaliśmy naszą towarzyszkę z Zielonej Góry, a także sporą grupę turystów, kilka rodzin oraz przewodnika po Górach Kaczawskich, który chętnie dzielił się wiedzą na temat tej tajemniczej krainy.

Miejscowa legenda głosi, że w okolicy góry osiedliła się protestancka sekta schwenkweldystów. Kiedy Diabeł wkurzył się na „niewiernych”, pozbierał wszystkich do wielkiego worka z zamiarem zabrania ich na koniec świata, gdzie miało się mieścić piekło. Lecąc jednak nad Ostrzycą zahaczył o skalisty szczyt wzgórza. Worek się rozdarł, a „niewierni” rozsypali się po okolicy. Dzieciaki lubią takie opowieści;)

Dodam na koniec, że z Ostrzycy rozciąga się widok na całe Karkonosze. Można zatem wygodnie usiąść na zastygłej przed pięcioma milionami lat lawie i zjeść ogórkową podziwiając Śnieżkę.

02 comments on “Ostrzyca (501 m n.p.m.), największy polski wulkan

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *